33. Szybciej!
33. Szybciej!
Kiedyś ludzie powtarzali mi, że nie warto być nadgorliwym. Wszystko musi przyjść o swoim czasie, w odpowiednim miejscu. No można czasami pomoc przyspieszyć niektóre rzeczy, a nawet czasem trzeba. Jak w tym przypadku.
- Do kurwy nędzy Sara, pytam się kolejny raz, gdzie wasze zacne dupy były gdy ja tutaj z Dragą mieliśmy urwanie łba?! Nie wspomnę o reszcie, która pewnie już dawno poprzechodziła tysiące zawałów!
Płacze, wkurwiam się, wyje, wychodzę z jadalni i wracam. Moja dzisiejsza rutyna nocna. Jak zegarek. Dziewczyny siedzą schylone nad kubkiem herbaty. Jedynie co rzekły to: Zaatakują nas jutro po południu. Koniec wypowiedzi. Czemu nic nie mówią, nie wiem. Czy dostanę zaraz pierdolca, tak. I to niby ja zachowywałam się jak dziecko, nic nie mówiąc o wyjeździe z Lilią.
Młodzi Wojownicy też siedzą jak zaklęci, co raz tylko proszą żebym usiadła, a Draga - siedzi na moim ramieniu też zaklęta.
- Kiritta... - Runo posłała mi proszące spojrzenie. Obudzona ze pięknego snu - nie tylko ona - powoli traciła energię.
W końcu posłuchałam ich zdań oraz jak słoń usidłam na przeciwko Sary.
Sara Heart - dobra osóbka. Najlepsza siss moich koleżanek z Selen. Dość wysoka blondynka o pięknej urodzie. Inteligentna, szalona momentami. Zazdroszczę jej dużo rzeczy. Kiedyś nie potrafiłabym nawet podnieść głosy na jej zacną osobę. Teraz - straszliwie przychodzi mi to łatwo. Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy martwić.
- Możemy zostać na chwilę same? - odezwała się w końcu. Chciałam wstać, ale jej wzrok przytwierdził mnie do ławki. Reszta nie chętnie wyszła.
- Dzwoń jeśli coś będzie nie tak! - rzucił jeszcze Kuso, któremu z Drago w ogóle nie spieszyło się do wyjścia. Dzięki ingerencji Shuna oraz Marucha, ruszyli dupy do swojego lokum.
Cisza wypełniła przestrzeń w całej jadalni. Od A do Z. Dramatycznie zrobiło się niezręcznie. Draga dalej nic nie mówiła, a ja starałam się znowu nie wybuchnąć.
- Niki nie żyję. - zaczęła głośno. Poprawiła niesforny kosmyk włosów. - Zmarła dwa dni temu. Dostała pociskiem od maszyn wroga. Krwawienie było duże, rana z resztą też... Jeśli chcesz wiedzieć...
- Kto Cię zawiadomił o jej śmierci?
- Jej matka do mnie zadzwoniła z jej telefonu. Była zrozpaczona, zmęczona, załamana... Musiałam do nich lecieć. Przez kilka chwil z nią pobyć!
- Ale łaskawie napisać czy żyjesz z Anastazją to ręki wolnej nie było? Tak? - pokręciła głową.
- Dzwoniłam rano do Lilianny, wszystko z nią wyjaśniłam, przeprosiłam. Kazała mi lecieć tutaj, bo ty tutaj jesteś z Dragą. Jest na wstyd, że musieliście nas zastąpić, na własne ryzyko. Kiritto... Drago... - bakugan momentalnie warknął w ich stronę. Sama z wrażenia podskoczyłam w miejscu.
- To był wypadek, drobny. - stwierdziłam, wolałam na chwilę obecną nie wgłębiać się w szczegóły naszego rozstania. Anastazja skoczyła na ramię swojej partnerki.
- Porozmawiamy o tym jutro? Z samego rana? - mam ochotę na rozmowę? Nie za bardzo, ale muszę. Teraz kłótnie robią mętlik w głowie każdemu z nas. Widać, że nie chcą dalej rozmawiać z nami.
- Życzę miłej nocy... - ruszyłam do wyjścia. Przystałam koło nich i delikatnie poklepałam Sarę po wolnym ramieniu. - Zrobiłaś dla niej co mogłaś... Pani Maja Seven zapłaci za to, obiecuje.
Płacze, wkurwiam się, wyje, wychodzę z jadalni i wracam. Moja dzisiejsza rutyna nocna. Jak zegarek. Dziewczyny siedzą schylone nad kubkiem herbaty. Jedynie co rzekły to: Zaatakują nas jutro po południu. Koniec wypowiedzi. Czemu nic nie mówią, nie wiem. Czy dostanę zaraz pierdolca, tak. I to niby ja zachowywałam się jak dziecko, nic nie mówiąc o wyjeździe z Lilią.
Młodzi Wojownicy też siedzą jak zaklęci, co raz tylko proszą żebym usiadła, a Draga - siedzi na moim ramieniu też zaklęta.
- Kiritta... - Runo posłała mi proszące spojrzenie. Obudzona ze pięknego snu - nie tylko ona - powoli traciła energię.
W końcu posłuchałam ich zdań oraz jak słoń usidłam na przeciwko Sary.
Sara Heart - dobra osóbka. Najlepsza siss moich koleżanek z Selen. Dość wysoka blondynka o pięknej urodzie. Inteligentna, szalona momentami. Zazdroszczę jej dużo rzeczy. Kiedyś nie potrafiłabym nawet podnieść głosy na jej zacną osobę. Teraz - straszliwie przychodzi mi to łatwo. Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy martwić.
- Możemy zostać na chwilę same? - odezwała się w końcu. Chciałam wstać, ale jej wzrok przytwierdził mnie do ławki. Reszta nie chętnie wyszła.
- Dzwoń jeśli coś będzie nie tak! - rzucił jeszcze Kuso, któremu z Drago w ogóle nie spieszyło się do wyjścia. Dzięki ingerencji Shuna oraz Marucha, ruszyli dupy do swojego lokum.
Cisza wypełniła przestrzeń w całej jadalni. Od A do Z. Dramatycznie zrobiło się niezręcznie. Draga dalej nic nie mówiła, a ja starałam się znowu nie wybuchnąć.
- Niki nie żyję. - zaczęła głośno. Poprawiła niesforny kosmyk włosów. - Zmarła dwa dni temu. Dostała pociskiem od maszyn wroga. Krwawienie było duże, rana z resztą też... Jeśli chcesz wiedzieć...
- Kto Cię zawiadomił o jej śmierci?
- Jej matka do mnie zadzwoniła z jej telefonu. Była zrozpaczona, zmęczona, załamana... Musiałam do nich lecieć. Przez kilka chwil z nią pobyć!
- Ale łaskawie napisać czy żyjesz z Anastazją to ręki wolnej nie było? Tak? - pokręciła głową.
- Dzwoniłam rano do Lilianny, wszystko z nią wyjaśniłam, przeprosiłam. Kazała mi lecieć tutaj, bo ty tutaj jesteś z Dragą. Jest na wstyd, że musieliście nas zastąpić, na własne ryzyko. Kiritto... Drago... - bakugan momentalnie warknął w ich stronę. Sama z wrażenia podskoczyłam w miejscu.
- To był wypadek, drobny. - stwierdziłam, wolałam na chwilę obecną nie wgłębiać się w szczegóły naszego rozstania. Anastazja skoczyła na ramię swojej partnerki.
- Porozmawiamy o tym jutro? Z samego rana? - mam ochotę na rozmowę? Nie za bardzo, ale muszę. Teraz kłótnie robią mętlik w głowie każdemu z nas. Widać, że nie chcą dalej rozmawiać z nami.
- Życzę miłej nocy... - ruszyłam do wyjścia. Przystałam koło nich i delikatnie poklepałam Sarę po wolnym ramieniu. - Zrobiłaś dla niej co mogłaś... Pani Maja Seven zapłaci za to, obiecuje.
Komentarze
Prześlij komentarz