29. Dead Inside
        Zaraz jasny chuj mnie strzeli, po prostu walnie i sobie pójdzie w pizdu. 
      Sam ranek był naprawdę jak marzenie - wyspałam się jak nigdy, moje włosy łatwo dały się poczesać w wysoki kucyk, będąc jeszcze w piżamie danej przez dziewczynę Dana - Runo Misaki -  zjadłam bardzo dobre śniadanie, poszłam znowu trochę pospać, poleżeć... I tu otóż zaczyna się pierdolnik reszty dnia. Wcześniej wypomniany chłop oraz jego partner wparowali od mnie z ciuchami na dzisiejszy dzień. Nie byłoby to nic nie zwykłego gdyby nie fakt, że na wstępie dostałam nimi w zaspaną mordę. Następnie Drago poinformował mnie, że mam się zjawić w budynku obok do pomocy. Tak się pojawili - tak spierdolili. 
      Wcale nie jestem zła za rzut ubraniami w twarz i nie za to, że ubrania są jakieś z dupy, są one w porządku, i nie za to, że zostałam wytrącona z łóżka.
      Mała pizda ubrana w jeansowe spodenki przed kolano, fioletową bluzkę oraz niebieską bluzę stoi sobie przed drzwiami na wietrze. TAK, DRZWI SĄ ZAMKNIĘTE NA CZTERY SPUSTY I NI CHUJA JE OTWORZYĆ. 
      Docieramy do tego momentu, gdzie nie wiem, co mam ze sobą począć. Wersja wrócenia do pokoju brzmi interesująco, ale z drugiej nie chcę wyjść na jakąś leniwą, niewdzięczną dziewczynę. Chociaż to oni mnie tak jakby zostawili na marznięcie na wietrze, dobra nie jest mocno zimno, ale... Dobra dzisiaj jest ciepło, jedynie ten wiatr wieje mi po oczach, to mnie wkurza.
      Spojrzałam się na szklane drzwi. Po mimo, że świeciło słońce, tam istniała ciemność. Dokładnie widziałam swoje odbicie jak w lustrze. W około każdy by powiedział, że widzi w nich nawet ładną dziewczynę, lekko uśmiechniętą, trochę przy kości. Ale nie ja.
       Ja widzę umierającą duszę, która błądzi tam i z powrotem, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Nawet w innym wszechświecie czyje, że brakuje mi bliskich przyjaciół - bądźmy szczerzy ich nie mogę nazwać przyjaciółmi, co najwyżej znajomymi. Może i ta planeta jest sympatyczna, miła, przyjazna, lecz to nie mój dom. To bliskie miejsce Dragi, Drago czy Anastazji, nawet Dana może Shuna, nie moje. Wszyscy tutaj zostaną, bo kochają to miejsce, tych ludzi, te zwyczaje, nie ja. Jestem tutaj ludkiem, który tylko pcha się na siłę wszędzie gdzie może żeby tylko być z kimś. Pogubiłam się w myślach. Nie chce ich wszystkich stracić - jeżeli Draga tu pozostanie... moje życie wróci do normalności. Pójdę do szkoły życia, poznam nowe osoby, skończę ją, pójdę do pracy, może znajdę męża, założę rodzinę... Zrobię to bez bliskiej mi osoby... NIE KIRITTA PRZESTAŃ! Draga powinna być dla mnie prawie, że nikim! Przez nią mózg traci kontrolę nad wszystkimi zmysłami! Muszę przebrać przez to oraz uciekać za nim znów ją ujrzę, jej przebijający wzrok, słodki głos, który zaczaruje mnie na zła stronę. To jest skończone, to koniec bycia na wakacjach, czas wrócić do rzeczywistości. Do Selen, do swojego pokoju. 
     - Tutaj jesteś! 
     - A gdzie miałabym być...? - fuknęłam niezadowolona. Odwróciłam się do niebiesko włosej dziewczyny poczesanej na dwa wysokie kucyki - Runo. Uśmiechała się delikatnie, lecz widząc moją nie za tęgą minę lekko się speszyła. - Mieliśmy projekt robić tutaj, ale wyszło jak wyszło. Dan dopiero sobie przypomniał, że z Drago nie tam Cię wysłali, gdzie trzeba... Mogłaś zauważyć, że mój chłopak jest trochę roztrzepany w wielu sprawach. Uwierz mi jest taki od kiedy go poznałam...
     - Rozumiem, rozumiem, czasem człowiek się myli w niektórych sprawach... - spojrzałam się w jej oczy, które zaczęły ciskać piorunami. Nie wiem co sobie pomyślała, ale jej mina nie wyrażała nic dobrego. Chyba te moje "stwierdzenie" zabrzmiało dość nie właściwie. - Takie sprawy jak pokazanie drogi to malutki problem. Teraz są o wiele ważniejsze rzeczy niż martwienie się o wła... o mniej ważniejsze sprawy. Jak ta droga. 
       Przytaknęła mi, po czym ruszyła w powrotną drogę - a ja za nią. Przez dobre kilka minut wędrowaliśmy w gęstej atmosferze. Nawet wesołe rozmowy ludzi oraz bakuganów nie polepszały naszych nastrojów. Muszę się nauczyć lepiej rozmawiać z ludźmi, bo kiedyś serio na ostro kogoś urażę swoimi debilnymi myślami. 
     - Na czym polega ten projekt? - zaczęłam niepewnie rozmowę. Jestem prawie pewna, że dla dziewczyny Dana iskierka zagrała w oku, ale dalej milczała. Podniosła głowę w moją stronę. 
     - To będzie nowa Baku-zbroja. Lekka po mimo, że będzie miał dużooo technologii z różnych planet. Dlatego taka wyjątkowa. Chłopaki będą ją jeszcze dzisiaj testować. 
      - Rozumiem... Powiem Ci, że to cudowna rzecz - współpraca między różnymi rasami. Może każdy ma inne zwyczaje, pomysły, ale dajecie radę! - chyba odzyskałam dobroć Misaki, bo znów radośnie szła przed siebie, koło mnie, blisko. 

~~~

     - Nie ma ani ciała, ani oznak życia, dalej... - jęknęła do baku-metru Klara. 
     Dziewczyna razem z bakuganem od dobrych kilkunastu godzin szukali Kiritty - z myślą, że raczej znajdą ciało, niż ją żywą. W misji pomagał jej Sun ze swoim bakuganem, lecz oni też mieli puste ręce a żeby nikt nic nie podejrzewał - Lilia oraz Ariel - zostały w bazie. Jako jedynie z całej siódemki nie traciły nadziei na odnalezienie brązowo włosej, czekającej na ich pomoc. 
       Ale i ich wiara powoli gasła. 
      - Musi przecież gdzieś być... Skoro nie było jej na statku, to musi być na terenie walk. Nie ma innej opcji! - kobieta złapała się za głowę w desperacji. - Kiritta to silna kobieta, poradziła na pewno sobie... 
      Ariel kiwnęła na znak zgody, po czym wskoczyła na ramię swojej partnerki. Wyczuwała w powietrzu smak gorzkiej przegranej. Spodziewały się, że Draga może zrobić jakieś głupstwo - ale nikt nie pomyślał nawet o utracie statku a co gorsza utracie przyjaciółki. Partnerki nie czuły poczucia winy - jedynie czuły strach oraz niepewność co do kolejnych działań. 
     - Będziemy szukać do skutku, kochanie, nie martw się. - odezwał się jedyny mężczyzna. Blond włosa tradycyjnie powinna spuchać go za słowo kochanie, ale nie miała siły na bezsensowne kłótnie. Obydwoje zaraz się rozłączyli. 
      - Draga nadal w pokoju? 
      - Tak... Teraz na dodatek nie je. I wrzeszczy niemiłosiernie. - odparła smętnie Ariel. 
      Każdy z drużyn stwierdził, że to Dradze najbardziej oberwało się i fizycznie, i psychicznie. Kiedy statek runął o ziemię ryknęła potwornym wrzaskiem. Nie było nikogo, kto by się jej nie wystraszył. Nic nie pomagały wrzaski oraz prośby - bakugan Darkusa odleciał, z kilka razy odwracając się w stronę statku.
Wróciła z poczucia samotności czy obowiązku? - mogli się tylko domyślać. Odnalezienie czarnej kulki następnego dnia na łóżku w pokoju, koło leżących perfum mogło sygnalizować tęsknotę albo głębokie cierpienie. Perfumy były strasznie słodkie, aż paliły nos. Chociaż bardziej stawiali na to, że bakugan tyle tego napryskał żeby mentalnie być blisko partnerki. 
Oczywiście nie obyło się bez wielkiej sensacji na całą bazę a potem późniejszej rozmowie pani Mai z Lilią. 
Kłamstwo kryło kłamstwo - na jak długo? Wojowniczka Aqosa modliła się żeby jak najdłużej. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END