25. I'm Die?
            - You don't have to be alone when i leave... I'll be watching you like angels do... I'll see you again someday my friend... - zacisnęłam bardziej powieki. - And the day will come when you rise above... I'll be right there waiting for you... Together again like we used to...*
Otworzyłam lekko oczy, ale szybko je zamknęłam. Jasne światło mocno poraziło moje oczy. Zasłoniłam prawą dłonią twarzy powyżej nosa. Skąd pochodziło to białe światło?
- Wreszcie wstałaś! - przekręciłam głowę w lewo.
- Ej no wstawaj! - pisnął cieniutki głosik. - Nie wiedziałam, że jak będę starsza to długoooo będę spała.
Otworzyłam szeroko oczy, jeszcze światło wciąż mnie raziło w gałki, ale te słowa każdego by ruszyły. Nerwowo wstałam z podłogi, ale zaraz tego pożałowałam. Upadłam na jedno kolano. Ból głowy jaki doznałam był nie do zniesienia. Usłyszałam małe tuptanie. Nademną pojawił się mały cień.
- Jesteś taka nie mrawa po uderzeniu czy przez te jasne miejsce w jakim się znajdujesz? - chwiejnie wstałam na nogi. Uniosłam głowę delikatnie do góry. Fakt pomieszczenie było całe białe. - Tu jestem! - pisnęła uradowana. Przekręciłam głowę w prawy bok. Mała dziewczynka o jasnej karnacji uśmiechała się od uch do ucha. Pojedyncze kosmyki włosów wyłaziły z ciasno zaplecionego warkocza, a grzywka opadała na prawe oko. Małe roczki zaciskały koniec ciemnej bluzy. Szare dresy były napięte na udach. Miałam wtedy może z dziesięć, jedenaście lat?
Mama zawsze robiła mi do szkoły warkocza. Twierdziła, że wyglądam w nim bardzo uroczo a ja jej przytakiwałam. Z wiekiem jednak przestawiłam się na kucyki. Nawyk noszenia dresów w każde miejsce został mi do dziś.
To ja w pełnej okazałości..
- Co my tutaj robimy? - zapytałam po dłuższym oglądaniu siebie z przeszłości. Mniejsza ja westchnęła. Wyczytałam z jej grymasu niezadowolenie.
- Umieramy. - rzekła. Pomrugałam kilka razy. Czekaj! Ona coś mówiła o uderzeniu!
- Co mi się stało?! Zaatakowała mnie ta biała dziewczyna?! - zaśmiała się.
- W statku, w którym aktualnie się znajdowałaś, pod wpływem ataku wrogich statków... tarcze nie wstrzymały, a silniki - zrobiły ka bum! Miałaś twarde lądowanie ze statkiem na ziemi! - zrobiła obrót wokół własnej osi.
Upadłam na kolana. Każde jej słowo było dla mnie jak trucizna. Ja umieram - gorszej informacji nie mogłam się dowiedzieć. Czemu akurat teraz? Czemu ja? Żadne moje pytanie nie zmieni faktu w jakim się znajduje.
Poczułam wewnętrznie pustkę, końce życia właśnie tak wygląda? Nie miałam nawet szansy z kimś się pożegnać. Już nigdy nie przytulę się do mamy i taty. Już nigdy nie zobaczę swojego domu. Już nigdy do niego nie wrócę, nie zjem śniadania co rano, nie posprzątam w swoim pokoju. Już nigdy nie zobaczę swoich przyjaciół. Nie pośmieję się z Sarą czy Klarą z głupiego żartu. Nie przeproszę Dragi za kłótnie, a on mnie. Nie wrócę z nią do naszego ukochanego miejsca. Nie zasnę w jej ramionach. Nie poczuję już tego lekkiego wiatru na twarzy, nie zobaczę tych drzew, ani tych pięknych kwiatów.


To koniec.

- Dlaczego ty tu jesteś...? - podniosłam wzrok na malutką. Uśmiech zszedł z jej małej twarzyczki. Powolnym krokiem podeszła do mnie. - Skoro i tak zaraz umrę to po co, ty tutaj?
- Nie wiem. - zimne rączki chwyciły mnie za policzki, wytarła pojedyncze łzy. - Pewna osoba mnie tu przysłała. Powiedziała, że jeszcze nie skończyłaś swojej misji do końca.
- Mówisz o uratowaniu świata przed jebniętą psychopatką i jej robotami? - dopytałam żeby mieć pewność. Pokręciła głową niezdecydowanie.
- Nie wiem nic... Tylko tyle powiedziała...
- Tyle co nic... - rzekłam sobie pod nosem. Co to miała dla mnie oznaczać. Znowu za dużo pytań, a brak jakichkolwiek odpowiedzi. Puściła moją głowę.
- Musisz już iść. - wyrwała mnie z zamysłu. - Do zobaczenia Kiritta, widzimy się w domu...



* Fragment piosenki wyżej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END