23. To już koniec?
               Mężczyzna nerwowo podrapał się po siwej głowie. Od prawie godziny szukał tego przeklętego wyniku, ale oczywiście co jest najbardziej potrzebne - tego nie ma pod ręką. Podjechał do szafki z fiolkami - pudło - też pusto. Zawrócił się z powrotem do biurka. Westchnął ciężko, widząc wielkie stosy papierów. Już sobie wyobrażał piękne wyniki na samym ich dnie. Nie przedłużając namysłów ruszył do działania. 
              - Czego szukasz? - zapytał ciepły, miły głos. - Miałeś zaraz przyjść! - burknęła poirytowana. Zaśmiał się delikatnie, nie odwracając wzroku od biurka. Po mimo delikatnej intonacji - można było wyczuć, że jest wściekła. - Powiedź mi chociaż czego poszukujesz w tym burdelu Marku... 
             - Wyniki. Bardzo ważne. - odparł krótko aby dać jej znak żeby jeszcze poczekała na zewnątrz. Bakugan Darkusa westchnął ciężko, siadając na jego ramię. 
             - Lewa szuflada na samym dole doktorku. - zaśmiała się delikatnie. Od razu otworzył tą szafkę. - Jak wół leży przed nosem...
             - Nie tak wcale pod nosem. - wyciągnął mały stosik. Szybko sprawdził ich liczbę. 
             - A od czego są te wyniki? - podleciała do rozpisk, aby się im lepiej przyjrzeć, lecz mężczyzna szybko je schował do teczki. - Ej no!
            - Nie mogę Ci ich pokazać bynajmniej teraz i masz ich nie szukać! - spojrzał się na nią znacząco. - To niespodzianka dla Ciebie, Drago. 

~~~

        Kiritta ani na chwilę nie mogła się skupić na śniadaniu. Po udawaniu przy wszystkich, że wszystko jest z nią oraz Dragą okej, pożegnała Sarę oraz Anastazję, niby z uśmiechem na ustach. Kiedy tylko słońce się pokazało na niebie, dziewczyny wyleciały zgodnie z planami lokalizacji do bazy " wrogów ". Teraz ją oraz bakugana atakowało zmęczenie wynikające z nie przespanej nocy.
        Z tego co udało jej się zrozumieć z rozmów na stołówce to to, iż jebnięty doktorek ma jedynie siniaki na ramieniu. Znaleźli go śpiącego na podłodze a całą sytuację wyjaśnił jednym zwięzłym zdaniem: Pracowałem, zasnąłem i spadłem. Nie rozumiała, jak można w takie coś uwierzyć. Może dlatego, że wiedziała prawdę? Oparła się o prawą rękę. Głowa wydawała się taka ciężka. Miała wrażenie, że to z przeciążenia mózgu, który nie mógł znaleźć żadnych rozwiązań na kotłujące się pytania.

        Czy dziewczyny dadzą radę? Namówią ich do współpracy?

        Jak pomóc Dradze?

        Czy wróci na Selen, czy zostanie w domu?

        Czy sobie coś przypomniała, jeśli tak, to co teraz czuje do doktora Marka?

        Czy ich partnerstwo po wojnie przestanie istnieć?

        Czy w ogóle wygrają? Wrócą wszyscy do domu?

        - Nie smakuje ci? - zapytał ktoś. - Eee! Nowa Vestroia do Kiritty! - dziewczyna podskoczyła na widok małej dłoni. Spojrzała się w bok, Klara wpatrywała się w nią zaciekawionym wzrokiem.
        - Wybacz... Nowe miejsce, nowe otoczenie i dużo nowych wyzwań. Ciężko mi się spało. - zaśmiała się sztucznie, ale to nic nie pomogło. Sun wraz ze swoim bakuganem Aronem wymienili dziwne spojrzenia między sobą.
        - Musisz więcej zjeść młoda damo. - nagle fuknęła Lilia, pokazując palcem na jej talerz. - Jak chcesz trenować z pustym brzuchem?
          Dębska westchnęła ciężko, patrząc na talerz z jedzeniem, który z każdą chwilą rósł jej w oczach. Wypiła dwa łyki kakaa oraz dwa gryzy kanapki. Tyle zniknęło z talerza.
         - A tobie co? Okresu dostałaś i nie możesz bawić się z Sunem...? - mruknęła Klaro. Machała brwiami raz do Suna, a raz do czerwonej ze złości Lilii.
         - Klaro! Takie pytania zachował dla siebie! - burknął bakugan na swoją partnerkę. Rudo włosa w odpowiedzi pokazała mu język. - Eh... za dużo cukru na śniadanie źle Ci szkodzi... - stwierdził.
         - Jeszcze mi powiesz Mixit, że będziesz mi zaglądał w jedzenie oraz je jeszcze analizował, czy nie mają za dużo cukru. - bakugan Ventusa przewrócił oczami. Coraz częściej zastanawiał się czemu lubi Klarę. Ariel podeszła do niego, widząc lekkie załamanie nerwowe.
         - Nie denerwuj się, przejdzie jej ten wiek głupoty... - oparła mu rękę na ramieniu.
         - Byle jak najszybciej, bo już nie wyrabiam. - zaśmiał się cicho. Wrócił wzrokiem do partnerki, która w tym samym momencie " obrażona" odeszła od stołu, kierując się do wyjścia. W jej ślady szybko poszły Kiritta oraz Draga.
         - Co im dzisiaj jest? - Lilia westchnęła zmarnowana na pytanie Suna. Oparła ręce na stole. Wiedziała, że to nie zbyt chlujne, lecz już powoli traciła cierpliwość na wszystkich. - Może okresu dostały... - uśmiechnął się chłopak złośliwie. Niebieskooka najpierw spojrzała się na niego z politowaniem, jednak później uśmiechnęła się szeroko.
         Zaśmieli się obydwoje dość głośno by zwrócić na siebie uwagę ludzi.
         PANIENKA LILIANNA ORAZ JEJ PARTNERKA ARIEL PROSZONE DO GABINETU PANI MARII. - rozbrzmiał komunikat z głośników.
         - Jeśli chcesz mogę iść z Tobą. - Sun zarzucił lekkim uśmiechem. - Będę twoim wsparciem psychicznym.
          - Ty lepiej siedź gdzie siedzisz. - wstała, poprawiając niebieski mundur. Machnęła ręką na niepożenienie i szybko pokierowała się do wyjścia ze stołówki.
       
~~~

      Sen - jeden z najpotrzebniejszych czynników naszego życia. Ludzi darzą ten czas wielką radością, bo to jest kilkanaście godzin lenistwa, odpoczynku od świata. Tam możemy zapomnieć o wszystkich problemach, wadach wszechświata. Jednak jest jeden minus - ten czas szybko zlatuje.
     Brązowo włosa spoglądnęła w baku - meter. Powoli dochodziła szesnasta godzina, a Lilii oraz Ariel dalej nie było na sali treningowej. Była od dwóch godzin przygotowana psychicznie na wielki ochrzan, wrzask, złość a tu cisza. Zanim dotarły do pokoju dostała wiadomość od Lilii z informacjami o miejscu treningu oraz czasie w jakim mają się stawić. Nastawiła sobie budzik w telefonie i legła na łóżko. Po czternastej wzięła szybki prysznic, ubrała się w czarne spodenki, zwykłą fioletową bluzkę oraz swoje sportowe buty, doprowadziła włosy do ładu, czesząc je w wysoki kucyk. Jakimś sposobem wyprostowała szybko grzywkę na bok. Obudziła Dragę oraz spóźnione ruszyły na trening. Czekały z dobre pół godziny.
       - Nju... - kulka przechyliła się na drugi bok. - Kiritta...?
       - Wiesz... może do nich zadzwonić? - zasugerowała w końcu. Sięgnęła do kieszeni spodenek. Wybrała numer wojowniczki Aquosa. Cisza. - Cholera... Może nie jesteśmy w tej sali co trzeba jednak?
       - Nju... nju nju nju! - pisnęła. - Nju nju nju nju nju. - podleciała do urządzenia. Chwilę popatrzyła na czarny ekran.
       - Jeszcze raz? - powtórzyła czynność z nadzieją.
       - Halo? - usłyszała znajomy głos.
       - Hej. Z tej strony...
       - Kiritta! Miałam własnie dzwonić! Mamy wielki problem! - wykrzyczała jednym tchem. Dziewczyna z początku myślała, że po prosu się przesłyszała, ale po chwili do niej dotarło, że znowu coś idzie nie tak.
       - Co się dzieje?! - ścisnęła mocniej telefon. Kolejny raz w tym tygodniu rosło w niej ciśnienie. Kiedy to się skończy?
       - Rozmawiałam przed chwilą z naszą "Panią" i oznajmiła nam, że został porwany jeden z głównych naszych wrogów. Wiesz co to znaczy?! - stwierdziła niż zapytała. - Oni są wściekli a to się wiąże z zemstą! Z tego co mi się jeszcze udało dowiedzieć chcą nas niby w nocy zaatakować aby odbić przyjaciela!
       - Czyli nasz plan poszedł w pizdu... - zamknęła oczy. Jak bardzo chciała przestać słyszeć tych wrzasków i wołań Dragi. Tak bardzo chciała wrócić do domu i o tym zapomnieć. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END