20. Gotowi na Wszystko?
              - Sara jeszcze raz przepraszam!!! Na litość boską jak można być tak upartym?! - wrzeszczała Kiritta dalej będąc na kolanach. - Nie było czasu na myślenie!
              - Jakby się chciało, to by był - burknęła Heart z założonymi rękami na piersi. Była razem z Anastazją złe na Kirittę i Drage, że nie spytały się ich o zdanie, a same podjęły tak ryzykowną decyzję. - Jesteśmy drużyną do jasnej cholery, a nie przedszkolem! Naraziliście nas na straszne niebezpieczeństwo, a jeśli...
              - A mogłam jednak po was nie lecieć - wtrąciła nagle Lilia zza steru kapitana widząc coraz to większe załamanie w oczach Dębskiej. Chodź bardziej to stwierdzenie ją załamało niż podbudowało. - Ale nie! Dała się stara baba namówić na zmianę planu! Głupia na stare lata...
              - Wcale nie jesteśmy w niebezpieczeństwie! - zaczęła usprawiedliwiać się dziewczyna podnosząc się nerwowo z kolan. Kiedy otrzepała kolana z kurzu dalej rozwinęła swoje myśli.- Wiem, że zrobiliśmy źle, mamy tego świadomość, ale spójrzcie też na dobre strony. Mamy sojuszników, więcej wsparcia, dlatego...
              - Dlatego wolicie robić wszystko po swojemu! - wrzasnęła ostatecznie wyprowadzona z równowagi Sara. Dziewczyna zacisnęła mocno pięści, próbując jeszcze okiełznać ogień jaki w niej powstał na skutek "zdrady" przyjaciółek.
              - Wcale, że nie! Zrozum, że nie było czasu, a po drugie będziemy mogły dostać się do bazy wroga i obmyślić idealny plan. Niech wreszcie to do was dotrze! Jest jakiś dalszy plan działania! - blond włosa chwilę się zastanowiła, po czym nie chętnie kiwnęła głową przyznając rację przyjaciółce.
              - To daje nam dużą przewagę, lecz trzeba to dobrze wykorzystać, bo drugiej takiej szansy nie będzie... - Sara znów zagłębiła się w rozmyśleniach. Z jednej perspektywy sytuacja wyglądała na opanowaną i w miarę bezpieczną, chodź z drugiej dalej nie była przekonana co do pani Lilianny, która co chwila przyglądała się im z uwagą. Zbyt dużą uwagą jak uważała Heart.
              - Więc nam wybaczacie, co nie? - zapytała pełna nadziei brązowo włosa, delikatnie uśmiechając się. Sara spojrzała się na Anastazję, która siedziała w najlepsze na jej ramieniu, nie odzywając się ani słowem. Po krótkiej rozmowie oczami, jaką odbyły, partnerka jedynie przytaknęła na zgodę.
              - Wybaczamy, ale nadal jesteśmy złe oraz nie do końca przekonane co do tego pomysłu. Mam nadzieję, że więcej takich sytuacji nie będzie i będziemy mogły dalej w spokoju kontynuować misję.
              - Możecie nam zaufać! - zapewniła z zapałem. - Obiecujemy, że następnym razem będziemy takie rzeczy uzgadniać razem, niezależnie od czasu - Dębska widząc, że Heart znów do niej się niepewnie uśmiecha mogła spokojnie odetchnąć.
              - Jeśli już skończyłyście swoje przekomarzanki, to chcemy was zawiadomić, że jesteśmy na miejscu. - zawiadomił ich bakugan Aquosa, wychylając się zza fotelu.
             Dziewczyny wraz z bakuganami podeszły do siedzenia kapitana, na którym siedziała Lilia, aby już zobaczyć miejsce do jakiego zabrała ich dowódczyni. Różnymi przyciskami na panelu starowania ustawiała to co raz mniejszą prędkość maszyny żeby mogła na spokojnie wylądować w wielkim garażu, który o dziwno Kiritty, był już otwarty na oścież. Po chwili statek wylądował, robiąc delikatny łomot oraz kurz wokół własnego obwodu.
             - Możemy na spokojnie wysiadać - oznajmiła kobieta kierując się w stronę wyjścia z kokpitu. - Witajcie w Seven Indastris.

              Po wyjściu na "powietrze", podróżniczki przywitał lekki popołudniowy wiatr. Dębska przeciągnęła się mocno, czując iż niektóre kostki się ruszyły. Kiedy skończyła robić daną czynność malutka przyjaciółka wynurzyła się z ciemnej kieszeni na światło dzienne, rozglądając z zaciekawieniem nowego terenu. No cóż, garaż sam w sobie nie wyróżniał się niczym specjalnym, szare ściany, która każda na sobie miała znaczek firmy, miejsca na parkingowe dla pojazdów, większości zajęte, trzy ogromne, metaliczne włazy oraz ciemnoszare schody prowadzące do wielkich, drewnianych drzwi wyjściowych z tego otóż miejsca.
           Nagle drzwi otworzyły się z impetem jak za magicznym zaklęciem. Niska kobieta o rudych włosach zwiniętych w kok oraz zielonym mundurze, podobnym do munduru Lilii, zbiegła jak tysiąc piorunów ze schodów rzucając się na dowódcę Okręgu Życia. Następnie mała osóbka po przeanalizowaniu reszty obecnych osób, za cel kolejnych przywitań wybrała najbliżej stojącą - Kirittę. Dziewczyna na samym początku chciała uciec od uścisku i bardziej tradycyjnie przywitać niziołka, ale kobieta była szybsza.
              - Jak minął lot dziewczyny? - zapytała radośnie rudo włosa, jeszcze mocniej ściskając uścisk.
              - Du-Szę-się - wydukała brązowo oka próbując wyrwać się z duszącego ucisku.
               - Kiritta! - Draga jak poparzona wyślizgnęła się z kieszeni przyjaciółki, warcząc na ostrzeżenie, żeby natychmiast zostawić jej partnerkę w spokoju. - Nju...
               - Spokojnie, spokojnie tygrysie już zostawiam twoją przyjaciółkę - kobieta z delikatnym smutkiem puściła dziewczynę, po czy ostrożnie wysunęła prawa ręka spoglądając na reakcje jej opiekumki. - Klara Kotoro, wojowniczka domeny Ventusa, a to mój partner Mixit. - Ciemnozielona kulka w mig skoczyła na ramię Klary.
               - Kiritta, wojowniczka domeny...
               - Darkusa - dokończyła Klara przyglądając się Dradze, która dalej pawała do niej wrogością. - To jest ten sławny bakugan... ciekawe dziury muszę przyznać, widać na kilometr - stwierdziła kobieta próbując delikatnie dotknąć czarną kulkę, ale Draga czując się niekonfortowo w tej sytuacji, jednym susem schowała się z powrotem do górnej kieszeni partnerki bardziej warcząc. - Hahaha co za szalone stworzenie!
                - Klaro... Litości, nie masz dziesięciu lat - upomniał ją baku-wąż. - Zachowuj się jak na swój wiek.
                - Jest nie śmiała - stwierdziła szybko Dębska spoglądając na swoją kieszeń oraz lokatorkę.
                - Nie powiedziałabym... Sara, wojowniczka Haosu, a to Anastazja - wtrąciła nagle Sara wyciągając rękę. - Miło nam poznać.
                - Mi też miło - Klara ścisnęła rękę dziewczyny, po czym rzuciła się na nią z wielkim uciskiem.
                - Co ty taka szczęśliwa, co? - zapytała Lilia podnosząc jedną brew do góry. - Czyżby pod moją nie obecność coś ciekawego się stało?
                - A żebyś wiedziała, że tak. Ale może najpierw wejdziemy do budynku. - Kotoro puściła Heart, by zachęcić do pójścia razem z nią do środka budynku.



                - Dziękuję - Kiritta delikatnie chwaciła za uchwyt kubka z ciepłą herbatą, którą przygotowała dla nich Klara. - Ładnie pachnie...
                - Masz rację, nieziemski zapach... - przyznała rację Sara biorąc mały łyk napoju.
                Kiritta oraz Sara wraz z partnerkami zostały zaprowadzone przez wojowniczkę Ventusa ,oraz Aquosa na drewniany, nie duży taras. Na nim znajdował się sofa w kwiatki, fotele do kompletu oraz nie wielki o kształcie prostokąta, zielony stół. Po za zasięgiem drewnianej podłogi mozna było dostrzec tętniący życiem ogród.
                - Mówiłam, że będzie dobra - uśmiechnęła się Klara rozkładając się w fotelu. - Jak fajnie usiąść na miękkim... W ogóle twój Romeo pokłócił się z Redem - Lilia w jednym momencie wypluła wcześniejszy łyk kawy na podłogę.
                - Zacznijmy od tego, że to nie mój ROMEO, po drugie czemu? Bili się? Mocno dostał?- zapytała zaciekawiona kobieta. Kotoro jedynie się zaśmiała na reakcję koleżanki.
                - Jeszcze trochę to na pewno, ale jakoś się opanowali. Nie martw się, jest cały i zdrowy, nie będziesz musiała go bandażować jak kiedyś...
                - Ryj jeśli Ci życie miłe. - zagroziła wściekle palcem zawstydzona Morro. - Nie martwię sięo niego! Jest już dawno dorosły, poradzi sobie. Wie co trzeba zrobić, nie jest aż tak głupi - blond włosa przewróciła oczami na widok wielce zadowolonej rudo włosej. - Nie szczerz się tak debilko tylko mów, o co poszło.
                - Dobrze dobrze, bo strach Cię zje, a więc..
                - Posadził mnie o zdradę - odparł nagle Sun stojąc opartemu o szklane drzwi tarasu. Dębska z niepewnością w oczach przyglądnęła się mężczyźnie. Niebieskie oczy idealnie komponowały się z żółtym strojem gościa, a blond włosy delikatnie zakrywały uszy przybysza. Heart zamyśliła się znów. Była gatka o jeszcze jednej osobie? Czyżby coś jej umknęło?  - Ale dałem mu takie argumenty, że nie mógł się ze mną nie zgodzić, księżniczko.
                - Jeszcze raz nazwiesz mnie...
                - Spokojnie kochanie, bo złość urodzie szkodzi - chłopaka teatralnie pomrugał powiekami jak zawodowy aktor.
                - Może już dość tej słodyczy drodzy romantycy. - roześmiała się Klara, lecz szybko spoważniała widząc morderczy wzrok jednej z towarzyszek, po czym spojrzała się na swój bakumetr. - Mamy ciekawsze rzeczy na głowie. Profesor Mark pewnie niedługo się zjawi, a my nie zaczęliśmy prawidłowego tematu naszego dzisiejszego spotkania.
                - Masz rację - Lilia kaszlnęła zakrywając pięścią usta. - Zacznijmy od wprowadzenia ich w to bagno.
                - A Draga? - zapytała nagle Kiritta. - Mieliśmy poznać prawdę. Był taki układ.
                - Poznacie, spokojnie, ale to sprawę musi wam osobiście wytłumaczyć doktor Mark. Niestety tymczasowo jest na zebraniu. - wytłumaczyła blond włosa jak dla małego dziecka, kóre zrobiło coś złego.
                - A kiedy się ono skończy? - brązowo włosa wzięła łyk ciepłej herbaty.
                - Nie mam pojęcia, ale spodziewam się, że gdzieś w godzinach wieczornych. Możemy jedynie się domyślać i czekać - kobieta delikatnie odłożyła pustą szklankę po kawie na stół.
                 - Jesteśmy trochę świadome co się dzieję - zaczęła Sara przerywając ciszę. Jeszcze raz spoglądnęła na Kirittę, kontynuując. - Moja przyjaciółka, która tutaj mieszka, poinformowała mnie o zaistniałej sytuacji. Niestety kiedy chciałam dowiedzieć się czegoś więcej... Urwał się kontakt. - Kiritta delikatnie klepnęła Sare po ramieniu. W jej oczach można było wyczytać dużo współczucia dla koleżanki. Widziała więź jaka była pomiędzy nią, a przyjaciółką i brak jakiegokolwiek kontaktu sprawiał w blondynce ból i strach, którego Kiritta nie nawiedziła serdecznie.
                  - Będzie dobrze. Na pewno czeka na Ciebie w bazie. Jestem tego pewna.
                  - Na nas - wyszeptała Heart. - Ona czeka na nas...
                  - To jeszcze trochę poczeka... Bo nasz plan potrzebuje jeszcze troszeczkę czasu... - Klara zrobiła sztuczny uśmiech nerwowo drapiąc się po głowie. - No nie przewidzieliśmy jednej rzeczy...
                  - Jakiej? To coś poważnego?
                  - No... Produkcja robotów bardzo przyspieszyła
                  - Jak to? Czemu? - dopytywała Kiritta przyglądając się osobom w pomieszczeniu.
                  - Nasz plan był prosty. Przygotować ludzi do ataku, znaleźć po drugiej stronie sojuszników, złapać Maję i zmusić ją do kapitulacji. Ogólnie miał to się dziać w ciągu jednego tygodnia, lecz sprawa trochę się skomplikowała, kiedy jej ważność postanowiła z dnia na dzień zaatakować główną bazę naszych przeciwników. Lilia przygadała jej do rozumu, mówiąc, że jest za mało robotów do tak wielkiego skoku. Dlatego zarządziła szybszą pracę, każe ludziom pracować w nocy. Z takim tempem odpowiednia ilość robotów będzie za trzy dni. Oczywiście nie licząc tego dnia. - Klara lekko westchnęła. - Teraz będzie ciężko nam się wyrobić z planem.
                  - Plan nie jest taki skomplikowany jakby można było zakładać. Przygotowanie ludzi w trzy dni to nie będzie takie trudne, a co do sojuszników... To niby jak byśmy mieli to zrobić? Macie z nimi jakikolwiek kontakt?
                  - No cóż... Wy jesteście naszym takim planem B. Pomyśleliśmy, że byście mogli przedostać się do Bazy Buntowników i obczaić, komu możemy zaufać. - Sara lekko podniosła brew do góry. Nie za bardzo plan B przypadł jej do gustu tym bardziej, że one musiałyby dużo ryzykować.
                   - To chcecie nas "sprzedać"? - burknęła. - Mi bynajmniej to się nie podoba i sądzę, że Anastazji, Kirittcie i Dradze ten plan też nie przypadł do gustu. - bakugan Haosu jednym susem przeskoczył na prawe ramię partnerki. Lekko pokiwała się na boki, po czym rzekła.
                   - Zgadzam się. Oni nam nie zaufają. Spotkaliśmy się z nimi, od razu nas zaatakowali bez żadnego uprzedzenia. - Anastazja przeskoczyła na stół, dołączając do reszty zebranych bakuganów. Jedynie tam brakowało bakuagana Darkusa, co nie dziwiło jej. - Aby do nich "wchłonąć" należałoby mi oraz Sarze lecieć do nich bez Kiritty i Dragi. - zaproponował bakugan. Reszta zgromadzonych przytaknęło, przyznając rację bakuganowi.
                 




             
             

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END