18. Dwa Serca Jednością?
- Moje plecy... - jęknęła Sara prostując się. - Odzwyczaiłam się od długich lotów...
               - Żeby to było prostsze to bym Cię zmieniła, ale... 
               - Spokojnie Kiritta, od dwugodzinnego siedzenia się nie umiera, lecz fajnie by było gdyby autopilot znów działał... - zamyśliła się przez chwilę dziewczyna, ale po chwili dodała. - Nie możesz się denerwować, bo będziesz słabo jadła - uśmiechnęła się serdecznie blond włosa, po czym chwyciła za uchwyt koszyka. - Może piknik drogie panie? 
               - Piknik? Teraz?
               - A kiedy? - wtrąciła Anastazja wskakując na ramię swojej partnerki. - Trzeba zjeść, bo zabraknie nam sił.
               - Dokładnie, lecz jeśli mam być szczera... to w brzuchu mi burczy od godziny... - powiedziała lekko smutnym głosem Heart. - A ty Kiritta nie głodna? 
               - Po wpływem emocji jakoś nie myślałam o jedzeniu... - zamyśliła się brązowo włosa przez chwilę. - Chyba przez stres, żołądek zapomniał, że jest głodny, ale jak zaczęliście wspominać  o jedzeniu oraz o głodzie... 
               - To sobie przypomniał - zaśmiała się radośnie Sara. 
               - Nju nju nju? 
               - Coś czyje, że się pytasz, czy będziemy wreszcie jeść...
               - Będziemy, będziemy! Idziemy na zewnątrz! 
             Niebo nabrało kilku białych chmur, co spowodowało słodzeniu się klimatu. Może to nawet dobrze. Dla Kiritty brakowało takiej woni spokoju. Jeszcze kilka dni temu siedziała w domu, który dość często stawał się pusty, a teraz siedzią na różnokolorowym kocu wcinała z resztą kanapki zrobione przez jasnooką. 
               - Kiritto... - przewała chwilową ciszę Sara. - Moim zdaniem powinnaś od dzwonić do mamy... Nawet jeśli źle się dogadujecie.
               - Wiem, że powinnam, ale co ja jej powiem? - odparła zmartwiona dziewczyna zamykając oczy. 
               - Powiesz jej czystą prawdę. Na pewno to doceni. Wiesz... Nie jesteśmy już małe...
               - Ale wciąż nie dorosłe - przerwała jej. - Jak zjem to spróbuję się do niej do dzwonić. 
               - Świetnie, a ja Ci...
               - A MY będziemy w tym czasie ćwiczyć- wtrącił bakugan Haosu. - Przyda nam się solidny trening.
               - Anastazja, trzeba jej pomoc...
               - Kiritta da radę, a ty najszybciej będziesz jej przeszkadzać niż pomagać.
               - No weź! 




Lilia P.O.V. 
           Co ja w ogóle tu robię? Zamiast robić coś bardziej produktywnego, przygotowuje się do najpewniej ostatecznej bitwy, która nie ma sensu. Co ja gadam... Ta cała wojna nie ma sensu. Powinnam uciec z Ariel gdzieś daleko w wszechświat i zapomnieć o tym miejscu aby żyć jakoś normalnie. Ale jestem tu. Czemu? Dlaczego? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Chwytam się za głowę. To migrena czy co? Spoglądam delikatnie w bok, widzę go. Chodzi w tą i z powrotem, jak jakiś robot. 
           - Na kogo tak zaglądasz... - szepnęła Klara. Od razu się na nią spojrzałam. 
           - Źle się czuję... Musiałam się oprzeć...
           - Ja się pytam, na kogo zaglądasz, a nie czy się dobrze czyjesz - odparła lekko się uśmiechając.
           - A powinnaś... Nie ważne. Już mi lepiej - delikatnie od prostowałam się. 
           - Może idź się połóż? Mamy jeszcze dużo czasu przed startem. 
           - Wiem, ale... 
           - Idź, idź staruszko moja, ja wszystkiego doglądnę - wypchnęła mnie szybko za drzwi. wzdychnęłam ciężko. Staruszka? Wiem, że to na żarty z jej strony, ale... poczułam się dziwnie. 
           - Partnerko wszystko dobrze? Może serio idź odpocznij na kilka minut?- zapytała nagle Ariel wskakując na moje ramię. 
           - Nie ma takiej potrzeby, dobrze się już czuję. 
           - Ale niestety po tobie nie widać dobrego samopoczucia. Jesteś blada, przemęczasz się. 
           - Nie prawda, lecz chyba skorzystam z twojej propozycji poleżenia...
           - A jednak... Mi nie musisz kłamać wiesz o tym dobrze. 
           - Wiem - powiedziałam szybko i ruszyłam do windy. - Nie chcę Cię martwić, bo takie rzeczy nie są ważne w tym momencie. 
           - Twój stan zdrowia jest dla mnie bardzo ważny. O mnie cały czas się martwisz, więc ja o ciebie też. Masz już kilka tych lat na nosie, dlatego bardziej o siebie dbaj. Proszę Cię o to. 
           - Czterdzieści pięć lat to jeszcze nie dużo, a po drugie dbam o siebie jak należy i niczego więcej nie chcę. 
           - Czy ja coś mówię, żebyś coś jeszcze ze sobą robiła? 
           - Nie, ale twoje słowa tak mi zasugerowały.
           Wsiadłyśmy do windy w milczeniu. 
           - Może Ariel ma rację? Za dużo biorę na swoją głowę i już nie daję rady...? 
           DOWÓDCA LILIA JEST PROSZONA DO GABINETU DOKTORA MARKA W TEJ CHWILI! POWTARZAM DOWÓDCA LILIA JEST PROSZONA DO GABINETU DOKTORA MARKA W TEJ CHWILI! 
           - Ooo zobacz... Ciekawe co od ciebie chce? 
           - Chyba chciałaś powiedzieć od nas Ariel. Jak wzywają mnie to i ciebie przy okazji. 

             

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END