17. Błąd?
                - Ja się na to nie zgadzam! - wrzasnęła Lilia, uderzając pięścią o wielki dębowy stół. 
                - No to weź to powiedź naszej wielkiej Pani Mai Seven - Sun założył ręce na klatce piersiowej, a jego wyraz twarzy mówił jedno ,, Nie zrobisz tego " 
                - To jest nie mądre dziecko, które dostało zbyt dużą władzę! 
                - A co z tym zrobisz? Nic nie zrobisz. Trzeba się z tym pogodzić. Ta nieobliczalna osóbka ma za dużo...
                - Wiem - burknęła zirytowana blondynka. -  Nie musisz mi o tym mówić, ponieważ wiem, wyobraź to sobie. Posiada doszczętną władzę na maszynami, ale to nie zmienia faktu, że mamy się zgadzać na jej bezmyślny plan.
                - Skoro się nie zgadzasz to powiedź jej to osobiście na pewno się ucieszy...
                - To popierasz jej plan władzy? - wtrąciła Klara. Wojowniczka Ventusa  - Byłeś jak my temu przeciwny, a teraz zmieniłeś zdanie
                - Nie zmieniłem zdania Klaro - warknął brązowo-zielono włosy
                - Kłamiesz w żywe oczy Sun!
                - Odezwała się dziewczyna z tatuażami!
                - Masz problem do moich tatuaży czy do mnie!? Zdecyduj się!
                - Cisza jeden z drugim! Walczymy przeciwko niej czy z sobą do cholery jasnej!!!
                - Nie wrzeszcz tak, bo usłyszą, słońce mo...
                - Sun, Klaro... - przerwała Lilia piorunując oczyma Suna. - Pogadam z nią o tym. Przerzucimy ten plan.
                - Jak to przerzucić? Można jaśniej? 
                - Klaro... To jest proste... Wymyślać różne rzeczy żeby przedłużać wypad na bazę wojowników i tyle. Mówię proste jak bułka z masłem.
                - Myślisz, że długo będzie to działo? - zapytał zielonooki.
                - Wystarczająco długo... Jeżeli zostanie to po między nami i reszta się o tym nie dowie...
                - Nie mam zamiaru z nimi gadać... Im już mózg odebrało.
                - Im odebrało na pewno i na szybko nie wróci
                - Bawi Cię to niziołku Klaro?
                - Spierdalaj gigancie - syknęła ze złością czerwono włosa, po czym się uśmiechnęła. - Lilio liczymy na ciebie. Tylko tego nie spierdol.
                 - Dam rade - kobieta wstała z drewnianego krzesła. - Widzimy się wieczorem tak jak zwykle.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
             
                - Czemu ty musisz iść z nią gadać? Pytam się ciebie partnerko?
                - Ariel przestań dramatyzować w końcu. Wiesz doskonale, tak jak ja, że nie daliby radę do niej iść - powiedziała niebieskooka. - Jeśli chcesz to zostań w pokoju, ja sama pójdę.
                - Dasz radę? Wiesz jaka ona jest...
                - Zostań tu. Odpoczynek dobrze Ci zrobi - bakugan Aquosa złożył się w kulkę. Kobieta cieszyła się bardzo z tego powodu. Zdawała sobie sprawę, że jej partnerka często nie umie zamknąć na kłódkę ust, co powoduje częstym wyrażeniem zdania w nieodpowiednim momencie, lecz za to ją lubiła. Za jej szczerość, wierność oraz przede wszystkim za wspieranie jej w najgorszych momentach.
                Lilia zamknęła delikatnie drzwi po czym ruszyła długim korytarzem słysząc przy okazji każde uderzenie jej obcasów o drewnianą podłogę, która lśniła czystością. Dla niej to nic niezwykłego. Tutaj każdy się starał jak umiał, bo jeden błąd równał się śmierci. Czemu? Sama tego nie rozumiała dokładnie. Może to jej nagromadzona złość, która rosła przez te wszystkie lata? Albo jej ukryta twarz po latach ujawniła się? Wiedziała jedynie to, że jednym z powodów, dla których Maja zmieniła się na gorzesz była śmierć jej rodziców oraz starszej siostry.
             Po chwili znalazła się pod drzwiami jej rezydencji - inaczej mówiąc pokój. Zapukała dwa razy, brak odpowiedzi, zapukała trzeci raz dodając więcej siły - usłyszała szmer, czyli jest.
             - Kto się do mnie dobiła?! - zawołała donośnie.
             - Pani Maju, to ja. Lilianna, mam ważną sprawę do omówienia.
             - Wejdź - odparła po chwili. Długo nie czekając kobieta weszła do bordowego pokoju. - Jestem zajęta, więc jakbyś mogła nie...
             - Maju to jest najgłupszy pomysł jaki wymyśliłaś.
             - Po pierwsze PANI, po drugie jaki pomysł... Aaaa atak na bazę wojowników. Pewnie o to Ci chodzi...
             - Jesteśmy osłabieni przez ciągłe walki, maszyn jest bardzo mało, nie nadążają robotnicy za produkcją...
             - Doktor Mark z waszym przełożonym mówią, że wszystko gra, więc nie widzę problemu.
             - Ma... Pani Seven proszę mnie wysłuchać...
             - Nie masz nic do gadania jasne!? Ja tu żądze i nie ma zmian!!! Doktor Mark zapewnił mnie, że wszystko pójdzie idealnie z planem!
             - Oni mogą gadać co chcą! Trzeba to zaplanować...!
             - Ja jestem tutaj głównym dowódcą! Jeśli będziesz dalej mi się przeciwstawiać to...
             - To co?! - parsknęła blond włosa. - Nie możesz nic mi zrobić dobrze o tym wiesz! Znam twoją tajemnicę!
             - Wielka mi rzecz! Wiesz, że moi rodzice oraz siostra nie żyją i co z tego! Masz świadomość, że jak komuś wygadasz to rozgłoszę twój sekret i biednej Lilii reputacja pójdzie w dół...
             - Rób co chcesz... Ale radzę to przemyśleć - syknęła kobieta, po czym szybkim tempem wyszła z pokoju. Trafiła w czuły punk, bo go dobrze znała.
             - Wredny małpiszon!!! Czemu jej na łbie nie wyrosną rogi?! Jej na pewno by pasowały! - zastanawiała się ze wściekłością niebieskooka.
             - Dobry, jak tam? - zapytała Klara.
             - A ty tu skąd?!
             - Magia... A tak na serio pomyślałam, że przyjdę tutaj żeby posłuchać przez drzwi jak Ci idzie, ale widzę, że konie.
             - Nie do końca...
             - To dupa... Żeby poprawić twoje nastawinie do świata mam dla Ciebie nowinę - Klara z uśmiechem przybliżyła twarz do ucha Lilii. - Zgadnij, kto chce Cię wziąć na spacer...
             - O nie... Tego mi brakowało... Jego mi jeszcze w haosie brakowało...
             - Weź, ty oraz Sun byście do siebie pasowali jak ulał.
             - Cicho bądź, bo ktoś jeszcze usłyszy! Wiesz... czterdziestopięcioletnia kobieta oraz dwudziestolatek... No chyba nie... W dupie Ci się poprzewracało.
             - Ty tylko patrzysz na wiek cały czas! Lubisz go... Przyznaj się...
             - Spierdalaj! - krzyknęła zawstydzona kobieta.   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END