2. Decyzja Drogi

Instagram: kirittawattpad

Rozsiadłam się wygodniej na krześle obrotowym, czując nieprzyjemne skurcze w brzuchu. Stopy zarzuciłam na zimny grzejnik aby chodź trochę ulżyć sobie w ten gorący sobotni poranek. Z niecierpliwością przyłożyłam bliżej telefon do lewego ucha.

Jeden sygnał.

Drugi sygnał.

Trzecie sygnał.

- Dlaczego mnie budzisz o tak wczesnej porzeee-? - lekko uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc głos młodszej siostry. Po chwili powtórnie ziewnęła. Aż musiałam odsunąć urządzenie od ucha! Ona chyba otworzyła japę na kilkanaście centymetrów! - Musiałam wstać o piątej i włączyć wiatrak, bo nie dało się spać, rozumiesz! Teraz mnie budzisz bez powodu ooo-

- Dziewiątej - odezwałam się w końcu. - Jest już kilka minut po dziewiątej.

- Która?! - znowu odsunęłam telefon od ucha. - Rozumiem, że jest gorącą, ale i ty przeważnie śpisz w wakacje do jedenastej! 

- Ja dzisiaj ogólnie w nocy prawie nie spałam. Tak ogólnie sprawa jest poważna. Mocno - z drugiej strony usłyszałam jak Jinx porusza się po łóżku. Najprawdopodobniej jej ulubiony cienki morski koc wylądował na podłodze. 

- Mocno to znaczy co? - wypuściłam powoli powietrze z ust. Mogłam się założyć, że dziewczyna zmarszczyła brwi, czekając na moją odpowiedź. 

Głowę odwróciłam w stronę nierozgarniętego łóżka. 

Spała na poduszce jak zabita. Nie było nawet widać, czy oddycha, ale jej kręcenie w nocy sugerowało, że ona istnieje, nie zniknie jak bańka mydlana. Ona żyje na prawdę a nie w mojej głowie. Czarna kuleczka idealnie odznaczała się na żółtej poduszce. 

- Marlena? Żyjesz czy zdechłaś? 

- Jestem, jestem - odpowiedziałam pół-szeptem. Bałam się, że istota się obudzi o wiele za wcześnie. Wolałam sobie dołożyć jeszcze czasu. - Nie wiem od czego nawet mam zacząć... Chyba najlepiej by było gdybyś wzięła Minx i przyjechały do mojego domu jak najszybciej się da, bo powiedzieć to co widzę, nie odzwierciedli tego widoku realnie ani trochę.

- Co jest? - zmartwiony głos przyjaciółki utwierdził mnie w fakcie, iż muszę w tej sytuacji zachować jakiś rozsądek i nie panikować. Chociaż już w nocy miałam straszne myśli. - No powiedź, uwierzę we wszystko.

- Powiem tak...

- Tak...?

- W ogólnym skrócie. W moim pokoju. Na mojej poduszce śpi kosmitka-

- Czekaj, co?! Co ty pierdolisz?! - siostra wyskoczyła z pokoju, bo najpierw był tupot a później trzask drzwi. - Kurwa nie żartuj ze mnie! Co ty mnie w byka robisz?!

- Mówię stu procentowo poważnie! - jęknęłam głośno. Kiedy zrozumiałam na ile głośno to zrobiłam, zasłoniłam wolną dłonią usta i z prędkością światła odwróciłam się do kulki. 

Ani trochę jej to nie ruszyło.

- Bierz Minx i jazda do mnie. Biegiem. Do puki ona śpi. Proszę!

- Okej, okej! Daj nam z piętnaście minut, góra dwadzieścia! - Jinx rozłączyła się od razu po skończeniu zdania. Przez chwilę musiałam posiedzieć w tej samej pozycji, bez jakiegokolwiek ruchu. Jedyne co robiłam to oddychałam cichutko przez nos. 

Musiałam znów sobie wszystko potłumaczyć.

Hałas.

Las.

Jazda.

Wędrówka.

I spotkanie. 

Chociaż lepiej dopowiedzieć niespodziewane spotkanie albo zaskakujące odnalezienie... Dobra to jedno i to samo, nie ma żadnej różnicy. Chyba z nerwów sama nie wiem co mam mówić do siebie. Znaczy myśleć oraz gadać w myślach. Na głos tymczasowo nie. Kurde, czy ja w ogóle kiedyś gadałam do siebie na głos? Chyba nie. Nie przypominam sobie w tym momencie. 

Zmarnowana tą całą sytuacją obróciłam się na krześle przodem do jasnoszarych drzwi. 

Mój pokój nie wyróżniał się na tle innych pokoi typowej nastolatki - dwa okna z drewnianymi parapetami, na których stały po cztery kwiatki w różnokolorowych donicach. Jeden biały grzejnik, jasnobrązowe biurko a na nim laptop oraz drukarka. Biurko oraz grzejnik stoi koło okna dzięki czemu jest tutaj dość długo jasno. 

Koło biura stoi rząd szaro-białych szafek oraz szafa z ubraniami oraz innymi pierdołami. Zostało tylko przy drzwi troszeczkę miejsca na włącznik światła. Drugie okno oświetlało pod sobą czerwono-żółte łóżko, które aktualnie było w totalnym nieładzie. 

I ten jeden czarny punkcik, który żyje i sobie śpi! Ile ona może tak spać?

Wzięłam powietrze nosem aby potem wypuścić je ustami. Policzyłam sobie do dwudziestu i na samych krańcach palców ruszyłam w drzwi, do schodów na dół. 

Dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy...

Ostatni schodek - dwadzieścia cztery - był tylko dwa centymetry nad podłogą, lecz jego każdy praktycznie omijał, bo makabrycznie mocno skrzypiał gdy postawiłeś na nim cokolwiek. 

To moje jedno z przyzwyczajeń, które sobie sama ustaliłam po jedenastych urodzinach kiedy był generalny remont w domu. Wracając ze szkoły czy to zła na dzień, czy zła na siebie, wchodząc na górę liczyłam każdy schodek, nawet ten pierwszy głośny. Dzisiaj wyjątkowo schodząc liczyłam szybko i ominęłam go. 

Truchtem przeszłam przez salon i korytarzem dotarłam do kuchni, którą miałam zaraz prawej strony. Jasnoniebieski kolor zachęcał zawsze do jedzenia czy nawet posiedzenia w spokojnej atmosferze. 

Mój wzrok od razu padł na srebrną lodówkę. Może coś przygotować na przyjazd dziewczyn? Dużo czasu nie mam, lecz zawsze można spróbować zrobić cokolwiek a nie czekać z założonymi rękami. Jest opcja iż na chwilę zapomnę o problemie, który mam nadzieję, dalej smacznie śpi. 

Otworzyłam drzwiczki i rozpoczęłam armagedon wyjmowania rzeczy z jej wnętrza: parówki, mleczka jagodowe oraz waniliowe, serki, ser żółty, kabanosy, ketchup, majonez, salami grube i cienkie, zwykłe jakieś mięso, chleb jasny, ziarnisty, masło, sałatki w pojemnikach, ogórki, małe marchewki... i mogłabym opróżniać ją dalej gdyby nie hałas przesuwanych drzwi. 

W pierwszym momencie myślałam, że to dziewczyny już przybyły. Dlatego zadowolona odchyliłam się do tyłu, rzucając szerokim uśmiechem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że mała czarna kulka, nazywająca siebie Dragą, latała kilka centymetrów przedemną. Uśmiech zszedł mi z twarzy na moment osłupienia. 

- O-oh, witaj - wydusiłam w końcu z gardła. Kulka podskoczyła delikatnie w powietrzu. 

- Nju, nju, nju nju - odpowiedziała pod swojemu i tanecznym ruchem - kiwając się na boki - podleciała do owalnego stołu. Uważnie obejrzała każdą żywność jaka była na stole. Odwróciła się do mnie i chyba znowu przekręciła głową, bo dało się usłyszeć tan nieprzyjemny trzask kośćmi. - Nju nju? 

- Hm... Nie wiem co jesz - mruknęłam, zamykając powoli lodówkę. - Nie wiem wcale co jecie u siebie na planecie czy gdzie tam mieszkasz. 

Draga podleciała do mnie, wymachując łapką na wcześniej przeze mnie zamknięty przedmiot. 

- Nju Draga, nju? - zmarszczyłam brwi. - Nju Draga, nju? 

- Otworzyć? - zapytałam niepewnie, odsuwając się od niej na mały krok. Nie chciałam jeszcze zbytnio koło jej postaci przebywać. Po prostu umysł podpowiadał mi złe myśli. Przecież w każdym momencie mogła na mnie się rzucić z byle jakiego powodu. Chyba będą musiała zaopatrzyć się w gaz czy coś w tym stylu do samoobrony. 

Boginie, chyba dostaje paranoi!

Kulka podleciała teraz do lodówki i szybkimi ruchami stukała w nią. Na ten widok prychnęłam śmiechem, bo dałabym nawet rękę uciąć, że była teraz ona strasznie urocza. Jak małe dziecko, które za wszelką cenę chciało zdobyć jakąś zabawkę za ladą sprzedawcy.

Ciekawe, co ona w ogóle je. Może jakieś mięso a może same rośliny... Mam nadzieję, że coś znajdę dla niej w lodówce czy w szafkach. Najwyżej trzeba będzie zaglądnąć do sklepy w naszej wsi. Tam na pewno sobie coś upatrzy - zawsze jest w nim sporo produktów, ponieważ on sam jest dość spory. Będzie gorzej jak nic jej nie przypadnie do gustu. 

Wtedy będzie niezły problem. 

- Ty żulu spod sklepu dlaczego nas nie witasz? - wraz ze stworzeniem poskoczyliśmy w miejscu. - Jinx gadała o jakimś kosmicie czy kosmitach, co to ma znaczyć? W głowie Ci się-

Starsza siostra wkroczyła do kuchni z rękoma opartymi na barki. Włosy opadały na ramiona a niebieska sukienka na ramiączkach oplatała jej chude ciało. Brązowa torebka wisiała na skrawku lewego ramienia. Najpierw wzrokiem zmiotła mnie z powierzchni ziemi, wysyłając mnie na odpowiednie miejsce. Jej mina wyraziła więcej niż tysiąc słów gdy natrafiła wzrokiem na kulkę. Najpierw otworzyła usta aby coś powiedzieć aby szybko je zamknąć w prostą linie. Zamrugała kilka razy zszokowana tym co widzi. 

Zaraz do niej dołączyła młodsza, która na samym wstępie do kuchni obserwowała ją i szła stanąć na bezpieczną odległość dokładnie za starszą. Ona za to związała swoje włosy w jedną niską kitę a zielona bluzka - trochę na nią za duża - wisiała na niej. Spodenki krótkie, ale i tak zasłaniające to co trzeba. Wyglądały i tak na jej krawędzi.

W pomieszczeniu nastała chwilowa cisza. Jedynie co ją tak troszeczkę wypełniało to nasze powolne oddechy. Siostry wierciły mnie zszokowane wzrokiem, ponieważ pewnie po drodze Minx opierniczała Jinx, że daje się nabrać na moje jakieś durne żarciki i teraz muszą spieszyć się do mnie z samego rana. 

Szkoda, iż ten żart "żyje" i huk wie co on poczyni dalej!

- O kurwa - powiedziały jednocześnie a Draga spojrzała się w ich stronę. Nie wiem co w tym krótkim czasie przeszło jej przez głowę, lecz rozpoczęła... warknięcia!

Dobrze słyszycie, warczała na nich jak jakiś kundel czy jakiś inny dziki zwierz! Nie mam pojęcia jaki miał w tym cel, ale od tego cała się spięłam i polał się zimny pot po plecach. Wszystkie czarne scenariusze przebiegły mi przed oczami.

Jedna myśl się potwierdziła - ona nie będzie lubić wszystkich

W którymś momencie Draga - nie przestając warczeć - odwróciła się do mnie. Jedyne co zrobiłam - sama nie spuszczając z niej wzroku - to podniosłam ręce na wysokość klatki piersiowej w formie obrony, zamykając oczy i modląc się w duchu o jakiś cud z nieba. Nie miałam pojęcia czy to coś pomoże. Robiłam wszystko automatycznie w ciągłym strachu.

- Nju nju? - otworzyłam jedno oko. Przestała wydobywać z siebie dźwięków i podleciała delikatnie. - Nju nju nju? 

- J-jest o-okej - wyszeptałam. - N-na prawdę jest okej, możesz być spokojna. Nic Ci się nie stanie.

Czarna kulka przekręciła energicznie łebek, robiąc nieprzyjemny hałas. Szybciutko podleciała i usiadła mi na prawym ramieniu. Wszystkie mięśnie napięłam jak struna, czując jej małe stopki wbijające się w moje ciało. Nie sprawiało mi to bólu, lecz sam fakt, że czułam to, był stresujący oraz frustrujący. 

- Ja pierdykam, oswoiłaś kosmitę! - pisnęła młodsza, która podeszła dwa kroki bliżej. Jednak krótkie warknięcie kuleczki spowodowało, że cofnęła się o jeden. - O-okej, okej trochę dalej... 

- Skąd to tu jest? - wyszeptała Minx, składając ręce jak do modlitwy. - Co to w ogóle jest na Boginie...?

- Nie mam pojęcia - przyznałam po chwile namysłu. - Jestem w tym samym punkcie co wy-

- Takie coś nie pojawia się znikąd! 

- No nie. - mruknęłam, postanawiając im wyjawić całą historię.

Co mogłam w tym momencie innego zrobić?

~~~

Moich rodziców dawno nie było już w domu. W końcu wybiła na zegarze w kuchni dziesiąta trzydzieści! 
Mama na pewno siedziała już w biurze i pisała kolejne słupki do tabelek. Nigdy nie mogłam zrozumieć jak ona to robi tak szybko i sprawnie oraz od kogo odziedziczyła taką smykałkę do swojej pracy. Wiadomo papierkowo-elektroniczna robota, przy której najmniejszy błąd wydawał się ogromny wymagał dużo poświęcenia, chęci, wiedzy. 
Może dlatego tak rzadko bierze w niej wole?
Tata za to zajmował się mechanizacją. Dokładniej naprawą zepsutych sprzętów wszelkiego rodzaju. Od małych do dużych silników. Przetaczają się u niego kosiarki, jakieś miksery czy czasem pralki. Kiedyś jak byłam młodsza chciałam zostać mechanikiem i pomagać mu we wszystkich specjalnych zleceniach, ale... skończyło się na machaniu kluczem, płaczem i wielkim guzem na łbie. 
Już nigdy tata mnie nie zabrał do pracy... 
- Więc - spojrzałam się spod grzywki na starszą siostrę. - Co zrobisz teraz?
Zmrużyłam oczy, nie rozumiejąc wcale jej pytania. Znowu za dużo myślę o tym co nie trzeba.
- Co zrobisz z no... - dyskretnie palcem pokazała mi stworzonko, które miało aktualnie na nas wywalone i zadowolone jadło najzwyklejszy rożek do lodów. 
Po mimo, że ma tak jakby swoje dwie postacie (co jedna jest prze ogromna i na spokojnie mogę siedzieć na jej ramieniu!) jadła, na razie, bardzo mało. Od kilka kęsów właśnie wafelka od lodów. Sama dostała się do wnętrza niebieskiego pudełka, powąchała różka oraz poniosła go na stół ( muszę przyznać, że to na prawdę był śmieszny widok ). Nie przerywałam jej, widząc radosne chrupanie. Przy okazji nie zwracała uwagi na nasze poczynania.
Tak chociaż mi się wydaję...
- Nie wiem... Na prawdę nie wiem Minx
- Chyba nie zostanie z Tobą na zawsze? 
- Nie - zaprzeczyłam szybko. - To nigdy by się nie udało. 
Siostry spojrzały na siebie, westchnęły ciężko jakby cały stres z nich zleciał.
- Masz rację nigdy to się nie uda. - mruknęła młodsza, chwytając się później za mały podbródek. Uśmiechnęła się chytrze. - Tak sobie myślę... Może to jakiś dziki eksperyment z tajnego rządowego laboratorium? Może zza oddanie jej zarobimy kilkanaście tysięcy? 
- Jeżeliby jej szukali myślę, że czarne samochody jeździłyby cały czas po tej okolicy-
- Na razie jest cicho - spojrzałam się za siebie, na obraz zza moimi plecami. Dzień zapowiadał się na prawdę pięknie - niebo bez żadnych chmur, dzięki temu słońce świeciło pełnym blaskiem. Drzewa subtelnie wiewały się pod wpływem wiaterku. 
Uśmiechnęłam się pod nosem, wstając z ławki. Odłożyłam brudne talerze oraz widelce do czarnego zlewu. Takie widoki może i były najzwyklejsze, ale jak dla mnie - miały w sobie magiczny czar, który tylko zachęcał do odpoczynku. Otworzyłam okno aby wleciało trochę świeżego powietrza do wnętrza kuchni. Gęste powietrze uciekało na zewnątrz, by wpuścić świeże, letnie poranne powietrze.
- Słuchajcie - zaczęłam swoją myśl. - Może pokaże wam to miejsce?
- Ale po co?
Odwróciłam się przodem do dziewczyn. Młodsza ziewnęła siarczyście, a po niej starsza. Draga lewą nóżką odepchnęła resztki wafelka, który poturlał się na drugi koniec stołu. Spojrzała się na mnie zaciekawiona.
- Może znajdziemy tam coś ciekawego? - zasugerowałam.
- Kiritta ma rację - starsza wyciągnęła swój złoty telefon z torebki. - Nocą mogłaś nie dostrzec małych szczegółów. Przydałoby się zbadać ten teren za dnia. Jest szansa, że znajdziemy tam jakąś wskazówkę, zrobimy zdjęcia i przemyślimy jeszcze sprawę.
Włączyła latarkę, oświetlając jak prawdziwy detektyw, stworzonko. Te fuknęło na nią groźnie i odleciało na parapet niedaleko palców mojej dłoni.

- Draga? - schyliłam się w jej stronę aby twarzą być niej dość blisko. Dłonie oparłam o swoje kolana. Przekrzywiła się cała. - Chcesz wybrać się na przejażdżkę rowerową?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3.Tam gdzie nie znajdzie nas nikt...

35. END